7 i 8 wspólny tydzień

7 i 8 wspólny tydzień

Za nami 8 tygodni spędzonych wspólnie.
Z tej okazji wybraliśmy się wczoraj z mężem na basen i saunę. Moja cudowna mama zaopiekowała się w tym czasie Alutką.
Tego mi było trzeba:) Wypocić i wymoczyć dupę;p

Postanowiłam, że przez święta nie będę sobie niczego odmawiać i olałam dietę "matki karmiącej" (w razie czego rodzina miała pomóc przy problemach brzuszkowych) i co? I nic!!!
Przez ostatnie 6 dni wcinam kapustę z grzybami, smażone ryby, makowce, czekoladę a Ala nawet jakby pogodniejsza:p

Dodatkowo mąż zrobił mi niespodziankę i 23.12 kupił mi zestaw sushi<3 Pierwszy raz od 11 miesięcy znowu jadłam moje ukochane sushi, zachwycałam się każdym kawałkiem jakby był ostatni:p

Jeśli chodzi o laktację to nie wiem czy wpływ diety czy nowego środka który zaczęłam brać kilka dni temu ale mleko mnie wręcz zalewa:)
Mogłabym Małą karmić co godzinę:p A po karmieniu spokojnie odciągnę jeszcze 120 ml.W końcu nie martwię się czy Małą się najada:)

A co do Ali to coraz więcej uśmiechów i rozmów. Nawet chwilkę sama zabawi się na macie.
Leżenie na brzuszku na katorga:p ale ćwiczymy mimo wszystko:)
Mała coraz stabilniej trzyma łepek i uwielbia śmiać się do wszystkich kinkietów w domu:p
Niestety znowu katar:/ Dzieciarnia szwagra musiałą ją zarazić.... wrrr.....




Test -  Laktator Easy Start Canpol babies

Test - Laktator Easy Start Canpol babies


Dzięki uprzejmości firmy Canpol babies miałam możliwość przetestowania laktator Easy Start.
Jako, że jestem fanką tej firmy  i posiadam bardzo dużo artykułów zarówno do pielęgnacji, karmienia jak i zabawy bardzo ucieszyła mnie możliwość wypróbowania tego urządzenia.

Jak już wcześniej pisałam na blogu miałam duże problemy z laktacją, które mam nadzieję udało mi się rozwiązać:)
Pokarm zaczęłam regularnie odciągać ok. 2 tygodnie temu i odciągam dalej aby pobudzać laktację (1x dziennie systemem 7,5,3).

Zanim zaczęłam testować laktator Easy Start miałam pożyczony Swing Medeli, także myślę, że mogę   wystawić obiektywną opinię porównując oba modele.

W zestawie otrzymujemy:

  • - laktator
  • - silikonowa nakładka masująca
  • - butelkę 120ml + smoczek + dysk uszczelniający
  • - adaptor do butelek szeroko i wąskootworowych
  • - 2 szt. zaworków silikonowych
  • - pojemnik na pokarm z nakrętką
  • - adaptor do pojemnika na pokarm
  • - pokrowiec


Pierwsze co urzekło mnie w tym laktatorze to łatwy i przyjemny sposób złożenia i przede wszystkim czyszczenia. Nie mamy w nim żadnych zakamarków do których ciężko dostać się czyszcząc urządzenie a złożenie całego sprzętu zajmuje kilka chwil.


Laktator posiada regulowany rytm ssania z 3 trybami do wyboru :


  • express - tryb rozruchu (laktator naśladuje szybkie i płytkie ruchy ssania dziecka występujące w fazie stymulacji)
  • natural - tryb naturalny (imituje wolniejsze, głębsze i naturalne ruchy ssące występujące podczas efektywnego ssania dziecka)
  • strong - tryb mocny (imituje wolniejsze, bardzo głębokie i naturalne ruchy ssące występujące podczas efektywnego ssania dziecka) - tryb do ściągania "śmietanki" :)


      


    

Oprócz tego mamy pokrętło, które pozwala nam na płynne dostosowanie siły ssania do indywidualnych potrzeb każdej mamy.




Świetną sprawą jest nakładka masująca, której brakowało mi w laktatorze Medeli, o wiele przyjemniej ściąga się pokarm gdy masuje nas silikon niż gdy pierś dotyka bezpośrednio plastikowego lejka.








W "bazie" laktatora znajduje się miejsce na postawienie butelki - dla mnie takie rozwiązanie to strzał w dziesiątkę, ponieważ przy zmianie piersi nie muszę

martwić się jak zabezpieczyć butelkę aby się nie przewróciła (w modelu Medeli mamy podstawkę, której niestety często zapominałam).

Laktator pracuje zarówno w trybie sieciowym jak również możemy do niego wsadzić baterie i zabrać ze sobą.

Dodatkowo w instrukcji mamy informacje ile czasu możemy przechowywać mleko.

Podsumowując: od kiedy otrzymałam laktator Canpol, pożyczoną Medele oddałam znajomej.
Jestem bardzo zadowolona z tego laktatora i uważam, że jakość w porównaniu do ceny całego zestawu jest bardzo wysoka. Myślę, że każda mama będzie zadowolona z takiego zakupu.

Dodam jeszcze, że moja córeczka pokochała od pierwszego spróbowania smoczek do butelki znajdujący się w zestawie, także jestem podwójnie zadowolona bo bardzo długo szukaliśmy smoczka "idealnego":)
Hipnoporód - Moja historia

Hipnoporód - Moja historia

Jeszcze przed zajściem w ciąże  usłyszałam o hipnoporodzie w telewizji śniadaniowej i wiedziałam,  że w razie "w"   będę chciała z tej metody skorzystać.
Jak tylko zaszłam w ciąże zaczęłam poszerzać wiedzę na ten temat.
Nie jest to taka hipnoza jaką możemy zobaczyć w telewizji - to po prostu bardzo głęboka relaksacja.

Natknęłam się na kilka stron internetowych polskich jak i zagranicznych (niestety w Polsce ciągle jest to bardzo mało popularna metoda i niewiele osób może się na ten temat rzetelnie wypowiedzieć) i moją uwagę przykula Cud Narodzin.
Na początku zamówiłam program" radosna ciąża" -  akurat trafiłam na promocję - który bardzo mi odpowiadał.

Idąc za ciosem zamówiłam program do hipnoporodu (powinno zacząć się go stosować od ok.  34 tygodnia ciąży ale możemy zacząć program nawet w 40 tygodniu i dobrze się przygotować) .
Razem z programem otrzymujemy 10 nagrań i książeczkę w której są dodatkowe zadania pomagające przygotować się do porodu.
Podczas nagrań wsłuchując się w głos narratora rozluźniamy się a nasz umysł programuje się aby jak najbardziej bezboleśnie przejść przez cały okres porodu.

Osobiście z całego serca mogę polecić te metodę.  Nagrania stosowałam dopiero od 38 tygodnia ponieważ wcześniej Alutka ułożona była pośladkowo i planowane było CC a ok. 38 tygodnia fiknęła:)
Dodam, że rodziłam bez znieczulenia.

Podczas I fazy porodu cały czas słuchałam nagrania, byłam rozluźniona, całkowicie skupiona na sobie i tym co się ze mną dzieje,  nie bałam się skurczy,  dałam się ponieść głosowi , który przeprowadził mnie przez ten trudny okres. Nie było krzyków,  przekleństw ani paniki. 
Położna nie potrafiła uwierzyć, że rodzę pierwszy raz.
Planując następną ciąże na pewno skorzystam również z tej metody.

Niestety nie miałam możliwości słuchania nagrania podczas II fazy porodu, jednak nie wpłynęło to aż tak bardzo na cały poród.

Bardzo żałuję że ta metoda jest tak mało popularna w Polsce i tak wiele dziewczyn przechodzi podczas porodu koszmar.
Jeśli jakaś przyszła mama byłaby zainteresowana tą metodą chętnie podzielę się swoim doświadczeniem.

Poród nie musi boleć!
cudnarodzin.pl


USG bioderek

Dziękuje Kochane za wszystkie miłe słowa:) Jak tylko będę miała chwilkę to poodwiedzam wasze blogi:)

USG bioderek bardzo OK:) ale to ile się naczekaliśmy w kolejce to masakra. Modliłam się aby Mała tylko niczego nie złapała bo święta z chorym dzieckiem to żadne przyjemność.
Nie muszę już szeroko pieluchować Ali także jest super:):)

Wczoraj mąż kupił mi sushi:) Mamo jak ja uwielbiam sushi;p

Btw. udało mi się rozhuśtać laktację (wczoraj wieczorem po nakarmieniu Małej odciągnęłam jeszcze 100ml) , ale moje metody i sposoby opiszę w osobnym poście:)

Chce życzyć wszystkim przede wszystkim Zdrowych, pogodnych, spędzonych w rodzinnym gronie Świąt Bożego Narodzenia:)

Chrzest

Ochrzczeni!:)
Uffff... Mała była prawdziwym aniołkiem, całą mszę przespała;) Chociaż nie powiem miałam stracha bo całą drogę do kościoła darła się nieziemsko.

Za to teraz daje popalić i ni hu hu nie da się uspać i drze się:/

Jutro USG bioderek, oby wszystko było ok by móc na spokojnie zamknąć ten rok.
Jest lepiej!

Jest lepiej!

Jest lepiej:)

Cała niemoc, rozbicie, trudność z odnalezieniem się w roli mamy przemija od kiedy Mała skończyła 6 tygodni. Postanowiłam spiąć dupe i stawić czoła wyzwaniu jakim jest bycie mamą:)
To w jakim byłam stanie może zobrazować fakt ze nie pamiętam p pierwszych 2 tygodni z Alicją.


Dużo dała mi książka Tracy Hogg. Nie miałam o wielu rzeczach pojęcia i dopiero uświadomienie tego pozwoliło mi poznać moja córkę. Szkoda ze tak późno ją przeczytałam.
Laktacja jest od tego czasu lepsza:)

Widzę światełko w tunelu:)

5 i 6 wspólny tydzień

Jest minimalnie lepiej.

Pobyty u mamy dobrze mi robią, jestem tam bardziej spokojna, mama pomaga mi przy Małej, nawet wstaje w nocy żeby ja polulać.

Wczoraj wróciłam do domu po weekendzie u niej, nocka była w porządku. Najgorsze jest to, że Mała nie chce spać w kołysce:/ zasypia na rękach i przy próbie odkładania budzi się  i trzeba zaczynać od początku. Będzie ciężko.
W dzień praktycznie nie śpi w ogóle - co powoduje, że dalej chodzę w piżamie i przetłuszczonych włosach (suchy szampon wymiata), nie mówiąc już o zrobieniu  sobie czegoś do jedzenia. Dobija mnie to. A jak słyszę, że dzieci znajomych śpią po 2-3h w dzień to chce mi się płakać.

Mała zaczyna zagadywać, wydaje mi się, że nawet zdarza jej się uśmiechnąć patrząc na mnie chociaż nie jestem pewna czy to świadomy uśmiech.

Z laktacją odrobinę lepiej (chociaż to też zależy od dnia). Tak czy siak musęe zawsze podawać obie piersi bo jedną Małą się nie najada (gdy mąż wieczorem zajmuje się Alą próbuje pobudzić laktację). Daje sobie czas do końca roku i jeśli nic się nie zmieni to przechodzę na butlę.

Dzisiaj czeka nas wizyta u pediatry (prywatna). Chce na 100% wiedzieć co z tym wędzidełkiem i czy nie da się wykonać podcięcia szybciej niż za kilka miesięcy. Może to jest powód moich problemów z laktacją (tak powiedziała mi położna w szpitalu i na wizytach patronażowych, ale kurde nikt łaskawie nie powiedział co w takiej sytuacji robić:/).

W ogóle dostaje szału gdy mówiąc ludziom, że Mała urodziła się 01.11 oni odpowiadają "ale pechowa data", "co za pech", "szkoda, że się urodziła w taki dzień". Nosz kur@#! czy ta data jest taka ważna!? Ważne, że się urodziła zdrowa i silna. Ja zawsze mówię, że przynajmniej wszyscy mają w ten dzień wolne i nie będzie problemów z imprezą urodzinową:)

Pogoda mnie dobija:/ depresyjna jak nie wiem. CHCE JUŻ WIOSNĘ!!! Odliczam dni do nowego roku!


Edit:

Wróciliśmy od lekarza.

Mała waży 4500g czyli przybiera idealnie:) co wiąże się z tym, że mam odpowiednią ilość mleka, a Alicja się najada, a to, że musi opróżnić obie piersi nie jest żadną przeszkodą.

Wędzidełko wcale nie takie krótkie i może nie będzie wymagane podcięcie. Póki co nie pokaże tacie języka;p

Ogólnie Mała jest zdrowiutka.

Jutro szczepienie, w poniedziałek USG bioderek... mam nadzieję, że przejdziemy przez to bez większych komplikacji i święta będą ok.:)

Problemy c.d.

Będzie znów marudny wpis, ale w końcu to mój pamiętnik.

Wczoraj minął miesiąc jak Ala jest na tym świecie.
Powinnam cieszyć się że mam zdrowe, kochane dziecko a mnie dopada jakaś deprecha (pogoda nie ułatwia).

Mam aplikację którą mierze ile Mała śpi,  ile je i zasikuje pieluch i co wyszło?  W ciągu miesiąca karmiłam Ale ponad 170h co daje ponad 7dni karmienia non stop!!!

Wyszłam z domu max.  5 razy w tym 2 razy do teściów.
Ech... Nie odnajduje się w tej nowej roli. Chodzę całymi dniami w piżama z przetłuszczonymi włosami.
Przerasta mnie to i podziwiam mamy, które tak dobrze odnajdują się w roli mamy i potrafią się tym cieszyć.
Zazdroszczę  mężowi,  że chodzi do pracy i może wszędzie wyjść.

 Zawsze byłam do bólu niezależna a teraz nie mogę nawet wyjść z domu. No nie umiem się ogarnąć.

Jeśli chodzi o KP,  to sama się terroryzuje, że muszę karmić (chociaż męczy mnie to i nie sprawia przyjemności) bo chcę Małej dać jak najwięcej od siebie.

Byle do wiosny...

3 i 4 wspólny tydzień

Dzięki dziewczyny za tyle dobrych słów :*

Dziś mijają 4 tygodnie także zrobię małe podsumowanie.

3-4 tydzień wspólnego życia z Alutką
*Mała zaczęła wypowiadać pojedyncze głoski (ge, khe), niesamowite:p
*zaczęła również fiksować (skupia wzrok na twarzach i na czarno-białych obrazkach)
* esputicon pomógł na problemy brzuszkowe (na wszelki wypadek zamówiłamkilka opakowań)
* dalej mam problem z usypianiem jej (zasypia albo przy cycu albo na moim lub męża brzuchu).  Wszelkie inne próby kończą się rykiem i zaczynaniem wszystkiego od początku.  Maciek jakieś sprawdzone sposoby na nauczenie dziecka spania w swoim łóżeczku?  A może jest jeszcze za Mała?
*z laktacją dalej bywa różnie ale od 5 dni niedokarmiam mm i Mała się najada.  Laktatorem odciągam max 70ml, może coś źle robię?
*wczoraj byliśmy na urodzinach bratanka męża,  Ala została z moją mamą (bałam się ją wyciągać wieczorem w taką pogodę  na dwór).  Nie było nas 2h, a ja nie umiałam o niczym innym myśleć jak o niej :)  Babcia spisała się na medal:) więc wiem ze w razie "w"  mogę na chwilę wyjść.
*dalej walczymy z katarem:/ non stop odciagam gluty no i widać poprawę. W poniedziałek ma przyjść inhalator więc mam nadzieję że pozbędziemy się dziada na dobre
*21.12 będziemy chrzcić Małą,    chciałam w styczniu ale rodzina nalegała...
*dalej mam problem ze zorganizowaniem sobie czasu  dla siebie.  Wszystko przez to ze muszę spać z Alą :/
*jak to jest z tymi bujaczkami,  mogę już wkładać do nich Małą?

Muszę kończyć bo moja  Księżniczka slimta mi dekolt ;p

Pierwszy katar

Moja Kochana kruszynka złapała katar:( całą noc się męczyła a ja patrzyłam czy się nie dusi.
Próbowałam osciagać frida, kropiłam woda morską, solą fizjologiczna ale te smarki są gdzieś głęboko.

Mam iść do lekarza? Może macie jakieś sposoby na katar?
Test maty edukacyjnej dżungla Canpol

Test maty edukacyjnej dżungla Canpol

Dzięki uprzejmości firmy Canpol zostałam zaproszona do przetestowania maty edukacyjnej dżungla.
Paczka z matą trafiła do mnie w trybie ekspresowym.
Po otwarciu pudełka moim oczom ukazała się śliczna, kolorowa mata.

Bez chwili zawahania razem z mężem zabraliśmy się za rozkładanie wszystkich elementów, co tak naprawdę zajęło nam kilka chwil.
Mata jest cieplutka i dość gruba , więc nie ma obawy, że dziecka zmarznie lub przeziębi się bawiąc się na niej.
Solidne wykonanie, nie ma żadnych wystających niteczek, niedoszyć, dziurek.

Mata posiada wszelkie certyfikaty dopuszczające ją do kontaktu z dziećmi.

Mata prezentuje się super.
Zgodnie z informacjami na stronie producenta zawiera 18 interaktywnych elementów:

5 elementów szeleszczących (skrzydełko motyla, ucho żyrafy, ucho słonia, 2 kwiaty)
4 elementy welurowe (naszywane na powierzchnię maty)
grzechotka (trąba słonia)
bezpieczne lusterko na macie (kwiatek)
piszczałka (nos tygrysa)
lusterko na pałąku (zamocowane na rzepy - możliwość mocowania w dowolnym miejscu pałąka, w wózku, łóżeczku)
dzwoneczek (żółty lew)
pozytywka (zielony tygrysek)
piszczałka (pomarańczowy hipcio)
szeleszczące listki (kwiatek)
grzechotka

Wymiary:
szerokość: 88 x 88 cm
wysokość pałąków w miejscu złączenia: 30 cm.

Odczepiane elementy możemy zamontować w wózku lub nad łóżeczkiem.
Dla mnie hitem jest tygrys z pozytywką;)

Moja 2 tygodniowa córeczka mimo, że jeszcze jest troszkę za mała na aktywną zabawę na macie, długo wpatrywała się w wiszące misie. 
Myślę, że jeszcze 2 tygodni i Alicja będzie szaleć na macie;)

Podsumowując mogę gorąco polecić tą matę;)








2 wspólny tydzień

2 wspólny tydzień


* wyczuwa mój zapach i od razu otwiera buzię jak do karmienia
* Mała bardzo lubi się kąpać
* duże problemy ze snem w dzień:/ nie umiem jej uspokoić
* dalej nie wiem czy się najada (jest głodna już 1-1,5h po karmieniu)
* laktatorem dalej odciągam ok 50-60 ml mleczka (może powinnam skorzystać z porady doradcy laktacyjnego?)
* Ala ma strasznie niespokojny sen (często się wierci, macha rączkami i łatwo sie wybudza)
* mamy czkaweczkę 2-3x dziennie;)
* zaczęły Małą łapać kolki, biedulka :( podaje jej dzis delicol zobacze czy to coś da(sama już od tygodnia nie tknęłam zadnego nabiału:()
* -10kg od porodu, jeszcze 4 i będę miała wagę sprzed ciąży,  chociaż chciałabym jeszcze z 8 zrzucić.


Ogólnie jest lepiej, jeszcze ten tydzień będzie ze mną  mona mama, potem zostaje sama na placu boju:(
Dalej boję się płaczu Małej,  nie umiem sobie z tym poradzić. Nie wiem jak to bedzie jak zostanę sama a tu zaraz będziemy mieli pierwszy skok rozwojowy; (

Nie myślałam ze umycie włosów i ogarniecie się stanie się takim luksusem.
Jestem zaniedbana, potrzebuje wizyty u kosmetyczki i fryzjera, ale jak tu wyjść skoro nawet nie potrafię wstać z łóżka i zrobić sobie śniadania bo Mała ciagle wymaga uwagi.




Problem z laktacją c.d.

Kochane dziękuje Wam za dobre słowa.

Niestety dalej u mnie nie jest kolorowo.

Nie potrafię wykarmić Małej. Daje jej dwie piersi, opróżnia je całkowicie(cycki miękki i plackowate)  i płacze dalej z głodu.
Dochodzi do sytuacji, że przystawiam ją co 1-1,5h ale kiedy to mleko ma się wytworzyć? Potem w nerwach, że nic nie leci zaczyna mnie podgryzać:(
Laktatorem z dwóch cyców ostatnio odciągnęłam 60 ml:/

W nocy natomiast mam wrażenie, że mleka jest więcej i Mała się najada (zdarzyło mi się, że karmiłam jedną piersią a z drugiej leciało mleko)
 a w dzień posucha.
Stymulować się po każdym karmieniu laktatorem?

Postanowiliśmy dokarmiać ją raz dziennie buteleczką nan i wypija po 80ml i wtedy spokojnie zasypia na 2h.

Mam do siebie żal, że nie potrafię wykarmić dziecka szczególnie jak czytam blogi w których dziewczyny potrafią jedną piersią wykarmić szkraba i uspokoić go na 2-3h.

Psychika mi powoli siada. Codziennie płaczę. Nie potrafię się odnaleźć w takiej sytuacji (praktycznie jestem przykuta do łóżka).

Ze strony rodziny nie mam jakiegoś nacisku na karmienie ale ja sobie sama ten nacisk nakładam.
Od początku planowałam, że będę karmiła piersią, że będę odciągała hektolitry mleka i zostawiała mężowi a sama będę mogła wyjść do fryzjera czy kosmetyczki.
Obecnie sprawa wygląda tak, że od porodu ( 12 dni)  wyszłam tylko do mamy 4 klatki dalej i lekarza na drugą stronę ulicy a i tak z Małą prawie wiszącą non stop na cyckach.

Dochodzi jeszcze kwestia puszczania bączków i płaczu Małej. Mam zakaz jedzenia nabiału bo możę to akurat przez to. No i jem bułki z masłem, ew. jakiś rosołek i kurczak. Boję się zjeść cokolwiek innego.

P.S. Mam dzisiaj urodziny (25). Jakoś w ogóle mnie to nie cieszy:(
1 wspólny tydzień

1 wspólny tydzień



1 tydzień wspólnego życia z Alutką.

- Mała pierwszej nocy była przesłodka, grzecznie spała i budziła się na karmienie. Rano z
  mężem leżeliśmy i rozpływaliśmy się nad jej rączkami, nóżkami i przesłodką minką.
- Kolejne noce koszmar, płacz w nocy, płacz w dzień no i wyszło na to, że nie mam dostatecznie
  dużo pokarmu, a Mała ma ogromny apetyt (burczało jej w brzuszku) i odruch ssania, moje piersi
  wołały o pomoc a ja płakałam, że nie potrafię wykarmić swojego
  dziecka. Obecnie z piersiami lepiej, kapturki spełniają swoją funkcję ale Ala nie za bardzo je
  lubi. Musieliśmy ją dokarmić mlekiem mm. Po tym dzidziuś spał spokojnie pół nocy.
- Alicja ma za krótkie wędzidełko podjęzykowe. Czy któraś z Was miała taki problem? Czy może to
  wpłynąć na karmienie?
- Dopadł mnie Baby Blues:( Mimo, że mam do pomocy męża i moją ukochaną mamę. Serce mi pęka jak
  widzę jak Mała płacze i wmawiam sobie, że jestem złą matką i nie potrafię się nią dostatecznie
  dobrze zająć.
- Następna kwestia to taka, że Mała nie chce spać w łóżeczku, mało tego jak tylko skończe
  karmić to ona oczy jak 5 zł i za nic nie chce spać (niedojedzona?). Ja prawie cały tydzień
  przeleżałam w łóżku podając raz jedną raz drugą pierś.Zaczynam wariować w domu.

Tak bardzo Kocham moje Maleństwo.
Nie tak wyobrażałam sobie swój pierwszy tydzień. Ehhh....


Ze względu na moje problemy laktacyjne postanowiłam wziąć udział w testowaniu laktatora Canpol babies, chętne do testowania mamy zapraszam pod ten link TUTAJ



Mój Poród

Mój Poród

Długo nic nie pisałam a to przez to, że zostałam mamą.
Poniżej opis mojego porodu.



MÓJ PORÓD

31.10.2014
Od rana zaczęłam ostre porządki aby w razie”w” wszędzie było czysto.
Mąż załatwiał jeszcze kilka spraw na mieście i udało mi się go uprosić o podwójnego „mcdouble” z macdonalda. 

Koło godziny 17:00 postanowiłam jeszcze raz przemyć i wypolerować podłogi, przy okazji zrobiłam porządek z dywanem i trochę go ogarnęłam;)

ok.19:00 zaczął mnie boleć brzuch jak na okres, pomyślałam, że pewnie dalej przepowiadające, więc postanowiłam się położyć na chwilę. Mąż robił jeszcze coś do jedzenia i koło 20:00 zjedliśmy kolację.
Ból nie mijał a wręcz nasilał się. Zaczęłam mierzyć na komórce częstotliwość skurczy - były co 8-6 min. Niedowierzając postanowiłam jeszcze poczekać, wzięłam prysznic a potem zaczęłam skakać na piłce, udało się obejrzeć nawet jeden odcinek serialu „Walking Dead” ;p. 
O 22:30 kiedy skurcze się już konkretnie nasiliły i były co ok. 6 min zadzwoniłam do swojej gin. Telefon odebrał jej pomocnik położny Andrzej. Kazał pakować się i na porodówkę. Bojąc się, że zostanę odesłana z porodówki do domu przeciągałam chwilę wyjazdu do maksimum. z domu wyjechaliśmy ok. północy.
Na izbę dotarliśmy ok. 00:30. Tam kazano mi się przebrać w piżamę, dostałam opaskę i na oddział.
Na dyżurze był doktor sporo po 60 - normalnie strach w oczach, na szczęście położna super:)
Badanie dowcipne było mega nieprzyjemne, potem USG - rozwarcie na 4 palce - zostaje w szpitalu. Prawdopodobna waga dziecka - 3,6 kg - nie powiem trochę się przeraziłam.
Lekarz zalecił wykonanie lewatywy (btw. wcale nie takie straszne jak się wydaje).
T. rozpakował wszystko, poszedł się przebrać i zaczęliśmy liczyć skurcze. 
Położna zabrała mnie na KTG - akcja słaba - szybko się nie rozkręci.
Jak już kiedyś pisałam przygotowywałam się do hipnoporodu także małż dał mi słuchawki, puściłam sobie nagranie i chodziłam, skakałam na piłce, leżałam - skurcze się nasilały, poddawałam się im.
Ok. 6:00 wypadł mi czop. Położna sprawdzała co jakiś czas rozwarcie i tu zdziwienie 7 cm jeszcze trochę i będzie pełne rozwarcie. Wykonano mi masaż szyjki - do zniesienia. Fale skurczów coraz silniejsze, jednak starałam się skupić na oddechu i nagraniu.
Położna nie mogła mnie nachwalić, że tak świetnie sobie radzę i chciałaby żeby każda tak rodziła;)
Salę obok rodziła babeczka, to było jej drugie dziecko. Krzyczała tak bardzo, że nie potrafiłam się w ogóle skupić. Zapytałam się położnej na jakim ona jest etapie powiedziała, że już prawie pełne no i jej to pójdzie szybciej bo wieloródka.
7:40 - pełne rozwarcie.
Bardzo mało pamiętam z tego okresu, byłam jak w transie. Przeszłam na fotel porodowy. Akurat była zmiana lekarzy (dzięki Bogu). Okazało się, że mój poród będzie odbierał POŁOŻNIK! na dodatek ten sam z którym rozmawiałam przez telefon kilkanaście godzin temu;p
Zgodziłam się na podanie oksytocyny ponieważ skurcze osłabły.
Potem zaczęło się… uczucie wewnętrznego rozrywania. Na początek dostałam wenflon na wszelki wypadek, następnie położnik zapytał czy w razie czego może mnie naciąć - po chwili namysłu zgodziłam się. Następna kwestia - cewnik... Nie zgodziłam się, powiedziałam tylko że schodzę i idę się sama wysikać :P .
Kazali przeć nie potrafiłam załapać jak to robić. Powoli akcja się rozkręcała. W tej chwili byłam jedyną rodzącą na sali także cały personel mi dopingował;)
W międzyczasie dostałam tlen oraz oksytocynę.
Po kilku próbach parcia (różnych pozycjach - ostatecznie najlepiej było na lewym boczku z nogą uniesioną) położny mówi, że musi mnie naciąć, główka dziecka jest na tyle duża, że inaczej mnie konkretnie porozrywa. Zgodziłam się. Nie czułam momentu nacięcia. Po tym parłam jeszcze kilka razy i nagle usłyszałam „plum” i moja mała mokra pomarszczona księżniczka znalazła się na moim brzuchu. Patrze na męża on ma łzy w oczach.  Lekarz pyta czy chce przeciąć pępowinę, ten bez problemu przecina. Potem poszedł z położnymi  mierzyć i ważyć dzidziusia a mnie niestety czekało czyszczenie bo łożysko w pełni się nie urodziło, potem szycie, na szczęście dostałam znieczulenie.
Żartowałam sobie przez cały czas z lekarzami i położnymi. Potem szybki prysznic. Nawet udało mi się załapać na obiad, który po tylu godzinach głodu był jednym z najsmaczniejszych jaki jadłam.
Od tej pory jesteśmy z Alutką nierozłączne.

Podsumowując:

Alicja urodzona 01.11.2014r., godzina 9:25
Waga: 3320
Długość: 54


Podsumowanie naszego wspólnego tygodnia może uda mi się napisać jutro.
Mała to prawdziwy cycek mamy.

40w 5d

Cisza i spokój.
Alutka jak siedziała w brzuszku tak siedzi, a to się przeciągnie a to kopnie mamę w żebra a to czkawka 3x dziennie. Cudowne życie;)

Chyba chce zrobić prezent mojej mamie i urodzić się w jej urodziny (02.11) :)

Zaraz znów umyję podłogę na kolanach a potem może spróbuje chodzenia po schodach(?)
Tak bardzo chciałabym już ją tulić.

40w 4d

Byłam wczoraj na wizycie u mojej gin.
Jakoś potrafi mnie zawsze pozytywnie nastawić do porodu i wszystkiego z nim związanego:)

Znowu mnie pogmerała, pomasowała szyjkę (co w porównaniu do badania w szpitalu była przyjemnością). Powiedziała, że szyjka super się rozwiera i mamy rozwarcie na 2,5 palca^^ Niby wszystko wisi na włosku i nawet dzisiaj w nocy może się rozhulać.
Mamy się z mężem sprężyć i <3 żeby zdążyć przed 01.11:p

Jeśli jednak Alicja się zaprze i nie będzie chciała wyjść to 02.11 na oddział.
Wypytałam ją o dyżury lekarzy do soboty rano i podobno wszyscy lekarze są super także mamy jeszcze trochę czasu;)

aaaaaa.....powiedziałam teściowej, że nie wiem czy będę chciała żeby mnie ktoś odwiedzał na porodówce a przynajmniej nie ledwo co po urodzeniu dziecka - przyjęła do wiadomości - także jestem spokojna;)



Dodatkowo, ze względu, że jestem już na finiszu postanowiłam, że zapiszę się do programu testowania produktów Canpol babies, chętne do testowania mamy zapraszam pod ten link TUTAJ

40w 3d

Dalej w dwupaku:(:(
Dziękuję dziewczyny za słowa otuchy:*

Byłam wczoraj na KTG w szpitalu w którym chciałam rodzić - wszystko w porządku rozwarcie jak poprzednio.
Badał mnie lekarz mężczyzna - zrobił to tak niedelikatnie, że prawie płakałam na fotelu a on do mnie, że jak będę z nim walczyć to mnie nie zbada.
W sumie to nie wiedział po co przyszłam bo powinnam pójść do swojej poradni a nie do szpitala.

Na następne KTG mam się zgłosić do swojego lekarza a jeśli nic się nie rozkręci to w niedziele z torbami na oddział.

Po tej wizycie sama nie wiem czy chce tam rodzić:/ Położna, która obsługiwała KTG świetna, żartowała głaskała mi brzuszek ale lekarz okropny.

Dodatkowo okazało się, że straszna tam masówka od rana do 14:00 było już 6 porodów + kilka w nocy. Personelowi pot leci po dupie, ale z drugiej strony to znieczulenie jest na zawołanie:(
Nie potrafię się zdecydować:(:(:(

Miałam dzisiaj dziwny sen: urodziłam już Małą, miała cudowne długie czarne włoski, była ubrana już w ciuszki ale lekarze powiedzieli mi, że muszą ją spowrotem włożyć do brzucha bo jeszcze nie czas żeby się urodziła. Chciałam pokazać dziecko mojej mamie ale ona też powiedziała, że nie chce jej zobaczyć i poczeka aż przyjdzie czas. Może faktycznie Mała potrzebuje jeszcze trochę czasu.

40w 0d

I co? i nic?
Chodzę od rana przybita.

Ciągłe telefony czy aby może już rodzę albo urodziłam :/
i kto jak kto ale własna matka mnie dobija takimi pytaniami :/ No chyba byśmy dali znać jakby coś... Przy następnej ciąży nikomu nie powiem kiedy wypada termin porodu bo ludzi dopada jakiś obłęd a jak wiadomo tylko kilka% kobiet rodzi dokładnie w terminie.

Jeśli młoda się rusza to nie muszę jechać na KTG - no rusza się i to bardzo się rusza.
A potem kiedy? wtorek? środa?
Czuje się taka bezradna i zagubiona w tym wszystkim:(

39 w 1d

Niestety dalej nic.
Od 2 tygodni regularnie zażywam wiesiołka + herbatka z liści malin.
A Ala jak buszowała tak buszuje;)



Za to mnie dopadły wątpliwości:( Czy dam radę? Jaką będę matką? Czy poradzę sobie z ogromem obowiązków? Obawiam się swojej teściowej, która na pewno będzie chciała wprowadzić swoje metody wychowawcze. Ostatnio opowiadała jak to w szpitalu przed wypisem szwagierki ubierała dziecko no i oczywiście niosła nosidełko do auta. Nie mówiąc już, że ledwo szwagierka zdążyła urodzić to już w szpitalu byli oglądać dziecko.

Nawet już kilka razy proponowała, że przyjedzie z teściem po nas ze szpitala. Kurcze nie po to kupowaliśmy auto żeby po nas przyjeżdżali.
Dodatkowo boję się, że jak wrócę to teściowie już będą na nas czekać i zaraz rozstawiać po kątach a ja tego nie chce. Musze pogadać z mężem o tym jak to ma wyglądać, ale wiem, że z nią nie będzie tak łatwo wszystko przewalczyć... Chyba to mnie najbardziej stresuje i mam ciągle przed oczami jakieś straszne wizje.

Na dodatek doszedł jakiś okropny strach przed porodem.
Nie wiem co się dzieje, może zalewa mnie jakaś fala hormonów.

Bleee.... ale smucę;/

38w 3d



Do planowanego porodu pozostało 11 dni!!!

Na weselu spoko, niestety nie można było szaleć jak za dawnych czasów także stałam się kamerzysto-fotografem. No nic na następnym weselu sobie wszystko odbije. W domu byliśmy koło 3, więc myślę, że i tak nieźle. Małą nie ruszała za bardzo muzyka na sali;p Jedyne co ją przestraszyło to pękający balon;)

Póki co nic nie zapowiada zbliżającego się porodu (nie mam żadnych skurczy przepowiadających- ogólnie żadnych skurczy nie miałam) z jednej strony to dobrze bo mam do zamknięcia jeszcze kilka spraw a z drugiej strony jestem już tak zmęczona swoim stanem i czuje się strasznie ociężała. Alu możesz wychodzić w niedziele;)

Zaczęłam brać wiesiołek + piję herbatę z malin.

Na domiar złego przeziębiłam się i od piątku jadę na herbatce z cytryną i miodem + syrop z cebuli, ale jakoś marne efekty. Podczas kichania mam wrażenie, że brzuch mi pęknie.
Młodą to nie rusza;) zastanawia mnie tylko kiedy ona śpi, bo to co wyrabia w brzuchu cały dzień i większość nocy mnie przeraża;p

Dzisiaj finalizujemy w końcu zakup nowego-starego autka;) W końcu będziemy mieli coś większego no i z Małą będzie się wygodniej jeździć:)

Październikowe mamusie rozpakowują się w tempie ekspresowym.
Ciekawe jak to będzie u nas.

37w 5d

Do planowanego porodu pozostało 16!!! dni OMG!!

W środę byliśmy chyba na ostatniej już wizycie. Ala dalej główką ustawiona, także na cc się nie zapowiada. Waży ok. 2800g - mamy dobić do 3 kg.
Mam lekkie rozwarcie, dodatkowo na fotelu ginka coś mi tam gmyrała, ciągnęła(?) przy szyjce i powiedziała, że teraz będzie łatwiej (było to mega nieprzyjemne ale mam nadzieje, że skuteczne).
Zapytałam się czy uważa, że doczekam do terminu, no i podobno wszystko jest na włosku i mogę w każdej chwili zacząć rodzić (chyba czas spakować torbę co?)

Wyniki bardzo mi się poprawiły (dzięki antybiotykowi) - CRP 4, nawet czerwone krwinki i żelazo podskoczyły;)

Męczy mnie strasznie zgaga + wieczorne nudności:/ Już nie mówiąc o Alicji, która wierci się niemiłosiernie po nocach (ostatnio od 22 do 4 - a co! matka nie będziesz spała) w sumie w dzień też. Szykuje mi się niezłe ziółko w domu.

Jutro wybieramy się na wesele znajomych. Mam się wyskakać i wytańczyć porządnie żeby akcja ruszyła, oby tylko wody mi spektakularnie na środku parkietu nie odeszły:p
W co może ubrać kobieta na wesele 2 tygodnie przed porodem? Chyba tylko wór po kartoflach:)

aaaa... zaczęłam słuchać nagrań do hipnoporodu zobaczymy na ile się sprawdzą. Na razie jestem z nich zadowolona i faktycznie pozwalają się świetnie odprężyć:)

36w 3d

Niesamowite co wydarzyło się w ciągu ostatniego tygodnia...
Rozchorowałam się. I to tak, że byłam unieruchomiona (dosłownie nie potrafiłam wstać z łóżka) od piątku do poniedziałku popołudnia. Miałam jeszcze tyle rozsądku, że w czwartek pobiegłam do lekarza POZ i dostałam antybiotyk (oczywiście i tak skład musiałam skonsultować z ginką).
Mąż niesamowicie się mną opiekował, wiem teraz, że w razie W mogę na niego liczyć;)

Na szczęście we wtorek rano byłam już na chodzie i mogłam pojechać na wizytę, inaczej chyba musiałabym odwołać:/

I co? Młoda fiknęła!!!:D Prawdopodobnie zrobiła to podczas mojej choroby. Nie zauważyłam do tej pory różnicy;) Ala jest podobno bardzo drobniutka i przewidywana waga końcowa to 3kg.

Także koniec nastawiania się na CC tylko na SN. Z tego wszystkiego nie mogłam zasnąć Zastanawiam się jak to teraz wszystko zorganizować. Który szpital wybrać? (mam w opcji 2 - Pyskowice- tam gdzie pracuje moja ginka lub Chorzowski SIMIN)

Muszę jak najszybciej zacząć wdrażać metodę hipnoporodu.
Nie powiem złapał mnie przedporodowy stresik.

34w 3d


Jestem już po wizycie. Młoda dalej siedzi na dupci ;) Obecnie waży ok. 2300g, przewidywana waga urodzeniowa ok. 3kg.
Mam lekką anemię z która już od soboty ostro walczę wcinając mięsko.
Muszę dodatkowo zrobić na za tydzień jeszcze raz morfologię i CRP. Mam podwyższony poziom białych krwinek - ponad 15 - zapomniałam się dowiedzieć co jeśli dalej będzie się podnosić:/
Dopytałam o cesarkę i jak to wygląda w szpitalu w którym chce rodzić, chociaż cały czas wierzę, że jakoś to moja uparciucha się przekręci - Kochana masz jeszcze 3 tygodnie, mamusia ładnie prosi obróć się:)

W poniedziałek byłam na masażu techniką Bowena, która podobno ma bardzo dobre działanie na obrót bobasów. Powiem szczerze, że nastawiałam się na masaż a fizjoterapeutka ponaciskała mi kilka razy na kręgosłup lędźwiowy, podniosła kilka razy nogi, coś tam w nich pouciskała i tyle. Jednak udało mi się maksymalnie zrelaksować - uwielbiam ten stan;)
Następna wizyta w środę (ku mojemu zaskoczeniu nie bierze za to kasy - dla ciężarnych takie zabiegi robi za darmo:D). Jeśli nie szkodzi to może akurat pomoże;)

Zabrałam się za pranie! MASAKRA!!! Nie myślałam, że mam aż tyle ciuszków;) Patrząc na tą stertę już wiem, że nie uda się wszystkich znosić Ktoś chętny do prasowania?
33w 5d

33w 5d


Tak jak obiecałam wrzucam fotki bryki Ali.








Mam ostatnio taki straszliwy mętlik w głowie. Przede wszystkim chodzi mi po głowie poród i powrót do pracy, wiem dwie sprawy, które mało mają ze sobą wspólnego.

Od początku ciąży chciałam urodzić SN i dalej bardzo chcę. Nie chodzi tu o strach przed cesarką, komplikacjami itd. bo to może się zdarzyć w każdym przypadku ale o inne aspekty (bardzo dla mnie ważne), które taki poród miał mi pomóc rozwiązać, a tak pozostanę dalej w punkcie wyjścia:(
Ten brak obrotu Małej tak mi siedzi w głowie, że zaczynam już o tym śnić.
Postanowiłam zapisać się na masaż techniką Bowena dla kobiet w ciąży, może to pomoże mi uspokoić swoje nerwy i zachęcić Małą do obrotu.

Druga sprawa to to jak ja wrócę do pracy? Chcę wrócić do pracy bo sprawiała mi dużo satysfakcji. Nie wiem czy będę miała na tyle siły żeby zostawić małą w żłobku. Na dziadków nie będę mogła liczyć bo wszyscy są aktywni zawodowo.
Na szczęście za jakiś rok będę musiała stanąć przed takim wyborem.

Na razie w pierwszej kolejności poród:)

Teściówka zadzwoniła wczoraj do mnie, że przygotowała mi ciuszki dla Alutki i muszę po nie podjechać:D
Udało mi się przewalczyć taki sposób bo ona wymyśliła sobie, że przyjadę i razem z nią będę wybierać co chce a czego nie chcę. Niestety albo "stety" nie jestem z nią aż tak zżyta żeby tak to wyglądało - wolę przeglądać ciuszki z moją własną prywatną mamą;) Oczywiście mój mąż został zasypany pytaniami dlaczego ja tak nie chce, że wymyślam itd. Biedny:p, ale udało mu się wybrnąć;)

Muszę się ogarnąć bo dalej bez spakowanej torby i upranych ciuszków a jeśli Młoda się nie obróci to cesarka wypadnie gdzieś koło 13-14.10

32w 6d


Wtorkowa wizyta "ok", ginka zbadała mnie na foteliku, zaleciła badania, wypisała L4 i tyle (strasznie liczyłam na jakieś dokładniejsze USG ze sprawdzeniem przepływów itp. jednak zakończyło się na zważeniu Małej - obecnie ma ok.2 kg - i czy się obróciła - niestety nie).
Ginka dalej poleca świecić światełkiem w dole brzucha, puszczać muzykę.

Na szczęście pracuje w firmie medycznej i mam na co dzień kontakt z lekarzami radiologami, co w tym przypadku jest świetne. No i dzięki temu umówiłam się z szefem (tez lekarzem), że podjedziemy do niego do szpitala na dyżur i zrobi mi porządne USG.
W końcu zobaczyłam wszystko!!:)

Szefu sprawdził przepływy w główce, w serduszku, policzył naczynia w pępowinie, dokładnie sprawdził nerki, jelita, żołądek, płucka. Policzyliśmy jeszcze raz paluszki;p
Alicja była bardzo grzeczna i nie uciekała od głowicy;p

Przy okazji zrobił mi USG jamy brzusznej. Okazało się, że wątroba jest już prawie przy mostku !!!:) . Trochę się naszukał mojej lewej nerki, bo kobietom w ciąży wszystkie narządy układają się całkiem inaczej;p Przy okazji wyszło, że mam lekko poszerzone przewody nerkowe w prawej nerce (podobno norma u kobiet w ciąży - dużo pić i leżeć na lewym boku).

Co do ułożenia pośladkowego, a nawet poprzecznego Małej to jeśli nie obróci się do końca miesiąca będziemy umawiać się na cesarkę:/
Niestety my swoje a życie swoje.
Mam jednak jeszcze nadzieje, że dane mi będzie urodzić naturalnie i Mała zlituje się nad mamą i w końcu się obróci. Szef mówi, żebym się nie martwiła i stawia, że się obróci;p Zobaczymy;)

31 w 0d

31 + 0

Wow... ale ten czas leci!!!
Nawet nie wiem kiedy a to już 9 tygodni do porodu!!!!

Miałam ostatnio kryzys na szczęście jest już lepiej. A wszystko przez głupie komentarze ludzi. Zaczęło się od mojej szwagierki, która przyjechała do teściów na wakacje z Niemiec - komentarz na mój widok "Ja w ciąży miałam mniejszy brzuch". Tyle dobrego, że teściówka była obok i jej zwróciła uwagę.
Następnie w ciągu jednego dnia spotkałam dwie koleżanki i komentarz szczególnie drugiej bardzo mnie zabolał. Komentarz pierwszej "Pewnie już się ledwo turlasz" - nie wiem skąd jej się to wzięło bo wcale się jeszcze nie turlam... No i drugi koleżanka zaczepiła mnie w sklepie i na cały głos " Pewnie będziesz miała dziewczynkę, bo wiesz dziewczynki zabierają mamom urodę a Ty tak marnie wyglądasz". Prawie wybiegłam z płaczem ze sklepu. I od razu myśli jak ja muszę wyglądać skoro takie komentarze (a dodam, że tego dnia długo układałam włosy i specjalnie zrobiłam sobie pełny makijaż, już nie mówiąc, że od czasu ciąży włosy i cera bardzo mi się poprawiły). Postanowiłam, że do czasu porodu a może nawet i dłużej ograniczam kontakt z takimi ludźmi. Nie warto przejmować się takimi tekstami bo ludzie gadają co im ślina na język przyniesie nie zdając sobie sprawy jak to wpływa na innych.

Alutka dalej się nie przekręciła - kopie mocno po pęcherzu i boksuje pępek - aż wołam tatusia i proszę żeby córeczce przemówił do rozsądku;) Zobaczymy czy do wizyty 03.09 coś się zmieni.

Zakupiłam po bardzo okazyjnej cenie multum ubranek i teraz pozostaje pytanie prać już czy nie? mam wrażenie , że jestem ze wszystkim w plecy. Nie mam wózka, łóżeczka, komody no po prostu nic. W domu stoją kartony z przyborami do szpitala i dla Małej. Nie mówiąc już, że każdy zakup muszę przemyśleć 100x bo mieszkamy w kawalerce i każda rzecz musi być funkcyjna.

Na przeprowadzkę do naszego domu szanse są ale dopiero na przyszłe lato a do tego czasu będziemy musieli sobie radzić;)

Dziewczyny pakować już torbę do szpitala? poczekać? prać ciuszki? zamawiać meble?
Nie wiem co robić:)

29w 4d

Wczorajsza wizyta u gina bardzo udana - moje wyniki okazały się świetne i na razie nic nie muszę powtarzać.
Spojenie może boleć, jeśli będzie mocniej wyśle mnie do ortopedy.

Z gorszych spraw to to, że Mała ułożyła się pośladkowo. Nie było to dla mnie zdziwieniem bo od dawna ja i mój pęcherz czujemy jej małe stopki bardzo nisko.
Niby do porodu jeszcze mamy prawie 11 tygodni a ja wczoraj pół nocy przesiedziałam na czytaniu sposobów zmiany ułożenia dziecka. CC jest dla mnie taką abstrakcją o której nawet nie chce myśleć, panicznie się go boję - nie ze względu na operację ale tego jak ja się zajmę dzieckiem po wszystkim no i karmienie piersią...

Ginka zaleciła świecić światełkiem i puszczać muzykę w dole brzucha żeby zachęcić Małą do zmiany pozycji.
Miała któraś z Was podobnie? Może jeszcze jakieś sposoby? A może nie martwić się an zapas i nie ingerować w decyzje dziecka?
28w 5d

28w 5d

No i wróciłam z tygodniowego urlopu.
Niestety nie jestem z niego super zadowolona ponieważ na każdym kroku byłam sprawdzana przez męża i mamę co wiązało się z tym, ze nic nie mogłam zrobić (absolutny zakaz wyjścia na słońce, za dużo chodzić tez nie). Ogólnie najlepiej leż i nic nie rób a oni w najlepsze jeździli na rowerach.
No nic za rok obiecałam sobie, że wszystko odbije i z Małą pojeździmy sobie rowerem;)

W międzyczasie zrobiłam test obciążenia glukozą. Tyle osób straszyło mnie, że ten "napój" jest masakrycznie słodki i żeby wziąć cytrynę - dobrze, ze nie brałam. Mam wysoki poziom odczucie "zacukrzenia" także woda była przepyszna i szkoda, ze tak mało:p No i nie mam cukrzycy. Niestety pojawił się nowy problem mianowicie CRP. Norma to 5. Miesiąc temu miałam 5,56 a obecnie 6. Czy któraś z Was tez tak miała? Dodam, że nie przeziębiłam się i czuje się świetnie. Na wszelki wypadek odwiedzę jeszcze dentystę.

Zaczynam kompletować wyprawkę szpitalno-poporodową (nie myślałam, że tego jest aż tak dużo!!!).

A co u Ali? Mały rozrabiaka kopie i kopie i kopie;p ulubiona pora na harce to 22:30-23:00 i tak do 01:00 jak jej tak zostanie to będziemy mieli ciekawe noce;p


A tu mój "MASAKRYCZNIE" duży brzuch;)



26w 5d

26w 5d


Miałam dzisiaj pójść zrobić test obciążenia glukozą i co i nic - ZASPAŁAM!!!!
Mąż ze względu na dyżur domowy (musi być wtedy non stop pod telefonem w przypadku awarii systemu) całą noc odbierał telefony, wstawał, włączał komputer a niestety mają tylko kawalerkę nie da się uciec od tego. Także obydwoje nie spaliśmy - jak to będzie jak się Mała urodzi;( On rano się jakoś ogarnął i pojechał do pracy a ja... Ehhh...

Najgorsze to to, że chcemy jechać na tydzień do rodzinki na mazury jutro i będę skazana na wykonanie tego testu tam. Nie byłoby z tym problemu gdyby nie to, że jestem całkowicie "bezżylna". Krew najczęściej mam pobieraną z dłoni.

Ale co zrobić. Będę musiała złapać byka za rogi i stawić czoło wszystkim przeciwnościom bo to w końcu dla mojej Córeczki:)

Z pozytywnych rzeczy udało mi się skompletować fajny zestaw dla Małej.







Lekki - ciążowy spadek formy.

Ale mnie wczoraj Alicja załatwiła nie ma co;)

Fikając przez pół poprzedniej nocy i rana zaczął mnie boleć kręgosłup lędźwiowy po prawej stronie, dodatkowo doszedł ból spojenia łonowego i takim oto trafem wczorajszy dzień "niemiłosiernie upalny" przeleżałam jak foka wylegująca się na plaży.

Dzisiaj po poważnej damskiej rozmowie doszłyśmy chyba do porozumienia:)

Ostatnio z mężem często zastanawiamy się jaka będzie nasza córeczka: czy będzie miała po mnie proste włoski, czy może loczki po tatusiu:) Kolor oczu też jest zagadką bo każde z nas ma inny no i przede wszystkim czy odziedziczy wredny charakterek mamusi (oby nie) czy spokojny i zrównoważony po tacie:) Wiem, że to sprawy drugoplanowe bo najważniejsze żeby była zdrowa no ale... Oj córciu ale jestem Ciebie ciekawa:)

Z dodatkowych informacji dzisiaj na szkole rodzenia będziemy myć dzidziusie:) Zobaczymy jak nam pójdzie:p

26w 1d


65% ciąży za mną ale zleciało:)

Wczoraj spotkałam się z koleżanką, która jest już na mecie i lada chwila możne zacząć rodzić.
Powyciągała mi wszystkie ciuszki,k pokazała wózek łóżeczko i inne gadżety i doszło do mnie, że na obecną chwile nie jestem "w ciemnej dupie" mam zaledwie kilka par śpioszków i bodziaków. Chyba trzeba powoli myśleć o wyprawce:)

Kilka dni temu spotkałam również inną znajomą, której nie widziałam kilka tygodni i co mi powiedziała? Nie zapytała o samopoczucie, tylko z wielkim krzykiem oznajmiła " ale masz wielki brzuch MASAKRA!!!" zdążyła to powtórzyć jeszcze kilka razy - dzięki wiem jaki mam brzuch - patrze na niego codziennie O_o Hello jestem w 7 miesiącu ciąży!

Z dodatkowych atrakcji Ala nie daje mi ani chwili wytchnienia - brzuch faluje mi non stop:) Skopała już porządnie i to nie raz tatusia a i babci się dostało - a co!!:)
Córeczko ale daj mamusi pospać chociaż trochę:)

Postaram się wrzucić fotki mojego OGROMNEGO brzucha na pamiątkę ;p
25t 4d

25t 4d

Oj działo się ostatnio dużo;)

13.07 - mieliśmy z mężem I rocznicę ślubu - w związku z tym zaprosiliśmy najbliższą rodzinkę na obiadek do restauracji, potem pojechaliśmy do teściów na dalszy ciąg świętowania:)


Mała waży już ponad 800g ;) Kopie wieczorami tatusia, co bardzo go cieszy;)
Ja powoli rosnę i powiększam swój obwód;p
Mam i teściowa znoszą mi ubranka a i ja sama nie umiem odmówić sobie kupna bodziaka albo śpioszków.



Zaczęliśmy szkołę rodzenia - na obecną chwile jestem zachwycona położonymi i szpitalem. Wszystko jest nam rzetelnie tłumaczone, położne odpowiadają na każde pytanie; oddziałowa nawet dała do siebie numer w razie "W".


Chyba udało nam się wybrać wózek dla naszej córeczki - prawdopodobnie będzie to ten model pozostaje tylko wybrać odpowiedni kolor.


Łóżeczko wybrane, także odczekam jeszcze i we wrześniu będę wszystko zamawiać;)

Nie wiem jak w Waszych Tesco ale w tym do którego ja najczęściej chodzę jest ogromna przecena produktów marki dr Brown's - butelki za 10 zł, smoczki i gryzaki za 5-6 zł.
Dla kompletujących rzeczy z tej marki mam myślę że fajne przeceny.

Hipnoporód


Postanowiłam, że zacznę ćwiczyć, obiecuje to sobie już od pewnego czasu, ale dopiero teraz po całkowitym ustąpieniu plamień mogę bezpiecznie zacząć ćwiczenia :)

Zastanawiam się też nad aqua aerobikiem.

A tak z innej beczki; będąc na początku ciąży a nawet jeszcze przed natknęłam się na temat hipnoporodu.
Jest to używanie technik hipnotycznej relaksacji w czasie narodzin dziecka.
Jednak aby z niego skorzystać, należy jeszcze w czasie ciąży rozpocząć przygotowania, polegające na nauce wchodzenia w stan autohipnozy, stosowaniu relaksacji.

Metoda jeszcze słabo znana w Polsce za to często stosowana za granicą.
Na Polskim youtube jest już kilka dziewczyn, które wypowiadają się o tej metodzie bardzo pozytywnie.

Zastanawiam się nad zakupem ew. ściągnięciem z Internetu kilku nagrań i sprawdzeniu tej metody "na żywo".

Obecnie korzystam z 3 nagrań, które pomagają się zrelaksować, uspokoić i zaakceptować "odmienny" stan i muszę przyznać, że to naprawdę działa i kojąco wpływa na psychikę:)

A może Wy miałyście styczność z taką metodą? albo planujecie hipnoporód?

18t 3d

18t 3d

17.05 udało mi se załapać na darmowe badanie 3D:)Mogliśmy podpatrzeć Okruszka.
Niestety lekarzowi nie udało się potwierdzić na 100% co tam w moim brzuszku siedzi bo dzieciątko nie miało wcale a wcale ochoty się ujawniać;) Cierpliwie poczekam do badań "połówkowych"

Ginka na ostatnich badaniach powiedziała, że mam przytyć 2kg do następnej wizyty (16.06.)bo inaczej przepisze mi jakieś odżywki. Nie mam wcale ochoty sztucznie się "pędzić" :/ Nie odmawiam sobie jedzenia, wyniki krwi mam super i skoro z dzieckiem jest ok to o co chodzi z tym tyciem? Przecież każdy jest inny.

Z innej beczki - lubicie jak ludzie dotykają waszych brzuszków?
dzisiaj spotkałam się z dawno niewidzianą kuzynką i ona od razu ręce do mojego brzucha.
Jakoś średnio mi się to podoba - bo przecież normalnie nikt na ulicy nikogo po brzuchu nie dotyka - a jak się jest w ciąży to już każdemu wolno?


Jak ja kocham taką pogodę, pozytywnie mnie nastawia do wszystkiego:)
Badanie prenatalne i test PAAP-A

Badanie prenatalne i test PAAP-A


Jestem po pierwszych badaniach prenatalnych.
Coś niesamowitego!!! Jednak dobry aparat robi swoje.

Widzieliśmy maluszka w całej okazałości (ziewało mu się trochę bo to ranne godziny były i raczej wolał spać także nie było problemu z dokładnym pomierzeniem. Okazało się. że wszystko jest idealnie nie ma się do czego przyczepić pod względem anatomicznym, za tydzień powinien być wynik testu PAAP-A także wszystkie moje obawy strachy i lęki zostały rozwiane.
Pani doktor zapytała nas również czy chcemy znać płeć (mówiła, że 100% jeszcze nie da ale co widać to widać;). Na początku ciąży postanowiłam sobie, że nie będę chciała znać płci dziecka i zrobimy sobie niespodziankę, jednak ciekawość zwyciężyła, no i najprawdopodobniej będziemy mieli dziewczynkę;)

Nie powiem, że nie marzyłam:) Mąż jednak strasznie chciał syna i widać było, że jest trochę rozczarowany. Dam mu czas żeby zaakceptował obecną sytuację, a nóż se okaże, że na następnych badaniach coś wyrośnie;p Na razie nie chwalimy się znajomością płci z rodziną bo zacznie się lawina pytań na które jeszcze nie jestem gotowa.

Dzisiaj wielki powrót do pracy po ponad 3 tygodniach L4 - oj będzie ciężko.

A to nasza kruszynka (całe 7 cm;p)



3...2...1...START!!!


Witam,

Chciałabym podzielić się z Wami  swoimi przemyśleniami, obawami, pytaniami i  odpowiedziami związanymi z tym niezwykłym stanem jakim jest  ciąża
:)
Nie ma to jak po latach przypomnieć sobie te wszystkie chwile;)

Może nawet kiedyś pokaże swoje zapiski mojemu brzdącowi?;)
Copyright © 2014 Mammamisia , Blogger